Bardzo podoba mi się męskie podejście do matek, które ostatnio mnie z jednej strony rozbawiło, a z drugiej załamało. A mianowicie, skoro jestem matką to muszę rezygnować ze swoich ambicji. Dlaczego? Z powodu opieki nad dzieckiem.
Coraz więcej kobiet chce rozwijać się zawodowo. Z drugiej strony, kobiety wiedzą jak jest im trudno na rynku pracy. Szczególnie matkom, które przez pracodawcę są postrzegane jako te mniej dyspozycyjny. Przecież muszą odebrać dzieci ze szkoły, być na każde wezwanie pielęgniarki szkolnej, ugotować obiad. A jeszcze nie daj Boże znowu zaciążą i to jest dopiero kłopot.
Takie jest spojrzenie pracodawcy. Podobnie patrzą mężczyźni z rodziny. Oczywiście nie przyznają się do tego, ale najlepiej jakby matka siedziała w domu. Żaden tatuś nie urwie się z pracy, żeby odebrać w nagłym przypadku dziecko ze szkoły, bo przecież on pracuje. Matka też pracuje, ale matka jest matką i musi coś wymyślić, żeby odebrać dziecko. Matka musi znaleźć pracę blisko domu, żeby być w razie potrzeby na zawołanie. Matka musi pracować w takiej firmie, gdzie nie ma za dużo delegacji, siedzenia po godzinach, bo matka musi być na zawołanie. I jeśli matka łączy te wszystkie rzeczy to i tak jest to postrzegane jako jej obowiązek. Jakby ojciec dziecka zrezygnował ze swoich aspiracji, odbierał dziecko od pielęgniarki, zwalniał się z pracy to byłby społecznym bohaterem, który poświęca się dla rodziny, a jego niewdzięczna żona ma w głowie swoje ambicje zawodowe. A nie powinna ich mieć, bo jest matką.
Tak już po prostu jest. To jest niestety natura, droga ewolucji, tak zawsze się działo w dziejach świata i ludzkości, nie da się tego odwrócić. Dlatego to matka jest tą największą, najważniejszą i wszechogarniającą figurą przywiązania, a nie ojciec. Dlatego jest "matczyne serce", a nie "ojcowskie serce" itp. Nie zgadzam się z tym oburzeniem. Są prawa i obowiązki w naturalny sposób przypisane roli mężczyzny i roli kobiety. Kłócenie się z tym podziałem wynikającym jeszcze z czasów prehistorii i ustanowionym na rzecz przetrwania gatunku jest walką z wiatrakami i jest po prostu niemądre. To krzyczenie sfrustrowanego dziecka, które dostało na podwieczorek jabłko, a chciałoby cukierka. Tylko, że to zgniły cukierek w błyszczącym papierku.
OdpowiedzUsuń