wtorek, 23 sierpnia 2016

Kobiety na igrzyskach

Letnie Igrzyska Olimpijskie za nami. Emocje powoli opadły. Wiele uwagi poświęcono zawodniczkom, które zdobyły medale. 

Polska uczestniczy jako państwo niepodległe w Letnich Igrzyskach Olimpijskich od 1924 roku. Wtedy nie reprezentowała nas ani jedna kobieta. To się zmieniło cztery lata później. Podczas zawodów w Amsterdamie spośród pięciu polskich reprezentantek Halina Konopacka zdobyła złoto w rzucie dyskiem. Podczas igrzysk w 1932 roku Polki zdobyły więcej medali - złoto otrzymała Stanisława Walasiewicz za bieg na 100 m, natomiast brąz przywiozła Jadwiga Wajsówna za rzut dyskiem. 
Z biegiem lat pań, a tym samym medalistek, przybywało. I nie zabrakło ich w Rio. Wioślarki Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj przywiozły złoto, podobnie jak Anita Włodarczyk. Ta ostatnia wzbudziła zachwyt osiągając nowy rekord światowy i olimpijski w dyscyplinie rzutem młotem. Ze srebrem na lotnisku w Polsce pojawiły się kajakarka Marta Walczykiewicz i kolarka, Maja Włoszczowska. Natomiast brąz zdobyły wioślarki - Maja Springwald, Joanna Leszczyńska, Agnieszka Kobus, Monika Ciaciuch. Wśród brązowych medalistek znalazły się także kajakarki Beata Mikołajczyk i Karolina Naja, oraz Monika Michalik i Oktawia Nowacka. 
Drogie Panie, dziękujemy i prosimy o więcej. Więcej medali i więcej reprezentantek! 

piątek, 12 sierpnia 2016

Mamuśka, nie ma wymówek!

Uwielbiam rozmowy na placach zabaw pt. "nie schudnę po ciąży, bo nie mam czasu ćwiczyć". Czy tego czasu naprawdę nie ma?
W ciąży przytyłam 20 kg. OK, 4,5 kg to dziecko, potem wody płodowe, powiększona macica itd. Uzbierałoby się jakieś 10 kg całego dobytku. A 10 kg to co? Nie wyszło, zostało na czterech literach. I przeszkadzało. 
Copyright by female-teka
Zaczęłam ćwiczyć na początku marca, czyli miesiąc po porodzie. Z błogosławieństwem od lekarza oczywiście. Przed ciążą lubiłam ćwiczyć. Za to zawsze nienawidziłam diet. I tak od 9 marca zaczęłam uprawiać wszelkie skalpele, extra figury, turbo powery i inne kombinacje. Ostrożnie, nie inaczej. Rana po cesarce czasem się odzywała, więc niektóre ćwiczenia odpuszczałam. Nie było mowy o ćwiczeniu poza domem. Młody miał notorycznie kolki, trzeba było przy nim być. Wsadzałam go w leżaczek i ćwiczyłam na jego oczach. Przy skłonach nawet wypluwał smoka i musiałam go podnieść. Początkowo 3 razy w tygodniu znalazłam czas na ćwiczenia. A miałam co robić. Nikt mi nie pomagał. Sama sprzątałam, pomagałam w nauce, uczyłam się języków, gotowałam. Zamiast siedzieć na kanapie i szukać wymówek zbierałam się w sobie. Zaczynałam ćwiczyć m.in. podczas oglądania wiadomości w telewizji. Odkładałam młodego do łóżka i jeszcze biegając usypiałam. Kiedy chciałam pobiegać, a nie miałam z kim zostawić syna znajdowałam najdłuższy odcinek w mieszkaniu, włączałam licznik i biegałam w kółko. 
Wczoraj na urodziny dostałam od męża rolki. Co zrobiłam? Wzięłam rolki i wyszłam na spacer z synem. Jednocześnie zaliczałam spacer i jazdę na rolkach. Równanie jest proste: chcesz + kombinujesz = masz. Nie trzeba ćwiczyć 1,5 godziny, żeby utrzymać formę. Są treningi krótsze, nawet 15 minut wystarczy. Pytanie, czy chcesz. 

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Mieć a być - that is the question!

Mieć czy być? Pytanie odwieczne. Filozofowie szukali odpowiedzi.Teoretycznie na zadane tak pytanie, większość odpowie - być. Przecież nie wypada przyznać się, że posiadanie ma dla nas większe znaczenie niż bycie kimś. A jeśli bycie jest ważniejsze to trzeba być naprawdę kimś. Wtedy też mamy - sławę i pieniądze. 
Ile potrafimy zrobić dla sławy i pieniędzy? Wiele. Potrafimy się związać z kimś, kto ma pieniądze. Potrafimy zabrać komuś ostatni grosz, aby wzbogacić się o ten grosz. Musimy mieć mnóstwo rzeczy i to nowych - wózek dla dziecka na lato i na zimę, sukienkę na każdą zabawę sylwestrową, nowy samochód (chociaż starsze auta mają lepsze silniki, mniej awaryjne), mieszkanie. A czy nie lepiej mieć, ale wspomnienia? Przeżyć coś? Starsze pokolenie, jeszcze to z czasów wojny doceniało posiadanie. Bo nic nie mieli. Wszystko stracili - nie mieli gdzie mieszkać, nie mieli co ubrać. Teraz trzeba być naprawdę skończonym alkoholikiem, żeby nie znaleźć dachu nad głową. Jednak nie o tym mówię. Musimy mieć. Pokazać co mamy, ale zasłonić to roletami. Nie można mieć małego telewizora, musi być duży. Samochód musi być nowy. Mieszkanie duże i nowe. I tak banki, parabanki na nas zarabiają. Nowe plecaki do szkoły, bo przecież dziecko nie może pokazać się z zeszłorocznym plecakiem. I tak biegamy. A co z przeżyciami? Dla mnie zawsze były ważniejsze chwile z najbliższymi. Przeżyjmy coś, bądźmy gdzieś. Nie w pięciogwiazdkowym hotelu. Pod namiotami w okolicach Paryża. Spałam pod gołym niebem w Pradze. Wieczorami chodziłam po ulicach Włoch. W kościołach czy u rodzin spałam w Niemczech lub w Brukseli. Kiedy mówiłam babci, że gdzieś jadę, zawsze pytała - "Dziecko, po co Ci to? Włącz telewizję, tam możesz te wszystkie miejsca zobaczyć". Może mogłam je zobaczyć, ale nie mogłam ich przeżyć. Nie mogłam nimi oddychać. Może nie mam 50-cio calowego telewizora (powiem więcej - nie mam telewizora), ani nowego auta, ani wielkiego domu, ani wózka dla dziecka za 2000 zł. Mam wspomnienia. Tego nikt mi nie zabierze. 
Copyright by Femaleteka