Państwo Islamskie jest zmorą Europy, Stanów Zjednoczonych, prawie całego świata. Boi ich się każdy. ONZ, NATO, Unia Europejska nie radzą sobie z tym problemem. A mają lepsze zaplecze i więcej pieniędzy. Kto walczy z ISI? Kobiety.
Na Bliskim Wschodzie Kurdyjki chwyciły za broń. Dla nich ta walka to nie jest tylko walka o pokój, ale i o równość. Pokazują, że nie boją się ani gróźb ani siły. Same mają jej wystarczająco. Pozwolę sobie zacytować fragment wypowiedzi jednej z Kurdyjek, w artykule Anety Wawrzyńczak "Kurdyjki kontra Państwo Islamskie. Jak armia kobiet walczy z dżihadystami?" (źródło http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Kurdyjki-kontra-Panstwo-Islamskie-Jak-armia-kobiet-walczy-z-dzihadystami,wid,17017359,wiadomosc.html?ticaid=117b4b):
(...)- Możemy robić to samo, co mężczyźni, możemy robić wszystko, nie ma dla nas rzeczy niemożliwych - mówi Sa’el. Wspomina też, że w "cywilu" wszyscy mężczyźni z jej otoczenia sądzili, że kobiety powinny jedynie siedzieć zamknięte w czterech ścianach i sprzątać. - Kiedy przystąpiłam do YPJ, wszystko się zmieniło. Pokazałam im, że mogę nosić broń, walczyć, robić wszystko to, co wydawało im się niemożliwym w kobiecym wydaniu. Teraz zmienili zdanie na mój temat - i na temat kobiet ogółem (...).
Siła kobiety nie leży wyłącznie w sile fizycznej, ale w wierze. W wierze w swoje możliwości. W silnym charakterze, uporze i konsekwencji. W mediach społecznościowych często bojowniczki kurdyjskie pisały, że niczego się nie boją i będą walczyć do samego końca. Może nie pokonają ISI, ale pokazują jak najwłaściwszą postawę wobec terroru. A tego brakuje panom ze świata europejskiej i amerykańskiej polityki.