Kobiety coraz częściej wstępują do służb mundurowych - policji, wojska, straży miejskiej. Kiedyś były to zawody wyłącznie męskie. Niestety, kobiety w mundurach są często wciąż traktowane z przymrużeniem oka.
Według raportu na temat równego traktowania kobiet i mężczyzn w służbach mundurowych, przygotowanego dla Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w 2014 roku wynika, że:
- w Policji pracuje 15% kobiet
- w Straży Granicznej pracuje 23% kobiet
- w BOR pracuje 8,5% kobiet
- w Straży Pożarnej pracuje 4% kobiet
W raporcie można przeczytać następujące wnioski: "(...)Pośród funkcjonariuszy nie ma powszechnego zrozumienia tego, na czym powinno
polegać równe traktowanie w służbach. Widoczny jest brak edukacji w tym zakresie
oraz systemowego podejścia w poszczególnych służbach do problematyki równego
traktowania. (...)We wszystkich formacjach podległych Ministrowi Spraw Wewnętrznych służbę pełni
około 13% kobiet. Co do zasady nie są one gorzej traktowane przy kształtowaniu
wynagrodzeń, przyznawaniu nagród, awansowaniu, przyznawaniu stopni służbowych.
Można natomiast zauważyć niekorzystne dla kobiet zróżnicowanie w przypadku
obsadzania najwyższych stanowisk kierowniczych we wszystkich służbach (...)".
Kiedy rozmawiałam z żołnierzami, mężczyznami przyznawali, że z kobietami nie lubią pracować. Ich koleżankom zarzuca się brak siły, brak charakteru. Inaczej sytuacja wyglądała wśród strażaków - mężczyzn. Ci często podziwiali swoje partnerki zawodowe za odwagę i determinację.
W wojsku kobiety stanowiły na dzień 1.1.2015 r. 4,21% żołnierzy ogółem (źródło: http://bip.mon.gov.pl/). Najczęściej są to żołnierze szeregowi - ponad 2000 kobiet. Damskich oficerów jest prawie o połowę mniej. Kobiety, które trafiły do wojska na przeszkolenie skarżyły się na złe traktowanie przez kolegów żołnierzy - utrudnianie wykonywania zadania, wyśmiewanie, kiedy nie wykonały poprawnie ćwiczenia.
Także społecznie nie akceptujemy kobiet w mundurach, traktujemy je jak "słabe ogniwo". Przykład dali poznaniacy, którzy podczas interwencji strażniczek miejskich zamiast im pomóc, albo chociaż zejść z drogi podczas pościgu, podkładali im nogi. Czy tak wygląda szacunek i jednocześnie akceptacja równouprawnienia?