poniedziałek, 24 października 2016

Gotowanie zamiast gotowych

W sklepach jest mnóstwo ofert gotowych słoiczków z obiafkami dla dzieci. Gotowanie jest jednak alternatywą - łatwą i tańszą.
Kiedy wprowadzałam pierwsze warzywa do diety syna kupowałam słoiczki. Uważałam,że tam jest wyższej jakości marchewka czy ziemniak. Jednak,gdy trzeba było kupować coraz więcej słoiczków zaczęłam wpadać w panikę. Zupka,danie i owoc kosztowy dziennie ok. 13 zł. Czyli miesięcznie wychodziło ok 400 zł. Koleżanka namówiła mnie na gotowanie dla malucha. Kupiłam na rynku warzywa. U rzeźnika zaopatrzyłam się w indyka,kurczaka i wołowinę. Mama podrzuciła dla małego cielęcinę. Kupiłam też w Ikei zestaw pojemników na żywność. gotowego jedzenia dla dziecka. To nie oznacza,że gotowanie jest trudne.
Po zakupach wróciłam do domu i zabtałam się do gotowania. Makaron,ryż i kaszę gotowałam w jednym garnku. Natomiast każde mięso gotowałam oddzielnie z dodatkiem warzyw,które składały się na konkretnr dania. Kiedy mięso i warzywa były miękkie dorzyciłam do nich makaron albo ryż i wszystko wymieszałam za pomocą blendera. Potem jedzenie trafiało do pojemników, tak aby obiadek starczył na 1-2 dni. Każdy pojemnik opisałam pod względem pojemności. Na wieczku zaś oznaczyłam,jakie mięso lub ryba tam są.
 Po ostudzeniu pojemniki trafiły do zamrażalnika. I tak w 4 godziny ugotowałam 40 obiadów, które kosztowały ok. 100 zł. Nie ma czego się bać.

sobota, 22 października 2016

W co ubrać bobasa na zimę?

Każda młoda matka ma ten sam dylemat - czy moje dziecko nie zmarznie? Jak maluchy odczuwają chłód? 
Moja pediatra zawsze powtarzała, żebym ubrała dziecko w jedną warstwę więcej niż siebie. Pamiętajmy, że dziecko też jest takim człowiekiem jak my, więc potrzebuje tego co my - ciepłej kurtki, szalika, czapki, rękawiczek, wygodnych butów, które nie przemakają, ciepłych skarpetek i wygodnych ubrań. 
Małe dzieci nie przywiązują wagi do mody. A rodzice już tak. Osobiście zdziwiłam się, gdy zobaczyłam bluzeczki Burberry dla dziewczynek. Jakościowo wykonane z przytulnej bawełny, bardzo wygodne. Oczywiście, Burberry jest bardzo drogie, ale taniej można znaleźć ubranka m.in. na Allegro. 
Także Timberland ma fantastyczną kolekcję dla dzieci - puchowe kurtki z kapturem i polarkiem, bawełniane body z wygodnymi zapięciami, czy miękkie skarpetki. Firma kojarzy się z wysokimi cenami, ale oczywiście też można znaleźć ubranka w tańszej wersji, i to oryginalne! 
Dla mnie osobiście ciekawostką była firma Billiebush. Ich ciuszki bardziej skierowane są do małych modnisi - błyszczące aplikacje, falbanki, słodkie kolorki. Nie bójmy się ubrać naszych dziewczynek w szorty zimą. Wystarczą grube rajstopki pod spód. My też się tak ubieramy. 
Co do butów, pokochałam Crocs - nieprzemakalne, puchowe, wygodne w zakładaniu. A w dobre buty warto zainwestować. Są tańsze niż Geox, mają inny profil, ale szczerze polecam. 
Kurtka, body, sztruksy oraz skarpetki Timberland - fot. Female-teka.

Body Timberland - fot. Female-teka

Zimowce Crocs - fot. Female-teka

Zimowce Crocs - fot. Female-teka

Czapka, szalik i rękawiczki Billiebush - fot. Female-teka

Koszulka Burberry - fot. Female-teka

wtorek, 18 października 2016

Jednym dajmy, drugim zabierzmy

Szanowna Pani Premier!
Zapewne Pani nie spotyka się z problemami tzw. przeciętnej rodziny, którą reprezentuję m.in. moja rodzina. Jesteśmy młodym małżeństwem. Było nas stać na kredyt w złotówkach, kupiliśmy mieszkanie poza miastem, gdzie jest taniej, zamiast 40 m drogiej klitki w mieście. Mamy jedno dziecko. Obydwoje pracujemy za mniej niż średnia krajowa. Jednak dla Państwa jesteśmy za bogaci na dodatek na dziecko, na zasiłki. Za to musimy się dokładać do frankowiczów, rodzin z minimum dwójką dzieci, do przyszłych wynajmowanych mieszkań. Teraz planujecie Państwo podniesienie opłat za wodę, będzie droższy prąd, benzyna idzie drastycznie w górę. My jednak nadal będziemy za bogaci, żeby nam coś dać. Trzeba dać innym. Często tym, którzy nie pracują, bo nie chcą. Tym, co 500 zł wydają na kolejne raty pożyczek, zamiast na swoje dzieci. Tylko Pani Premier, ja powoli nie będę miała z czego im dać, nie będę miała z czego się dołożyć. A nadal będę za bogata, żeby mi pomóc. I nie jestem jedyną osobą z tego typu problemem. Jest nas więcej. O wiele więcej. Różni nas od tych, co są wspierani, że wiecznie kombinujemy, co zrobić, żeby było lepiej. A jak jest lepiej to nam dokładacie opłat. I znów musimy kombinować. Ale się nie poddajemy, bo nie możemy. Zrzucacie na nas cały ciężar swoich obietnic wyborczych. Dlaczego? My waszych obietnic nie składaliśmy, więc dlaczego mamy za nie płacić?! 
Proszę te słowa rozważyć.

wtorek, 11 października 2016

Stop obrzezaniu dziewczynek

Jak donosi UNICEF, każdego roku aż 3 mln kobiet są obrzezane. Dlaczego? Aby były czyste...w opinii mężczyzn. 

Już nawet dwuletnie dziewczynki są obrzezane. Bez znieczulenia. Bez wyjaśnień. Po prostu, dla czystości, dla idei. Dziewczynki, dziewczyny i kobiety w Afryce uważają, że jest to coś normalnego. Potraktować je jako przedmiot, dopasowany do męskiej wyobraźni i wymagań. Wierzą, że bez obrzezania nie znajdą męża. To jest najwyższe dobro - znaleźć męża. Męża, dla którego najważniejszą rzeczą jest czystość kobiety. Inaczej jest ona niegodna. Tylko kogo/czego jest niegodna? Człowieka, który ją sobie podporządkuje pod każdym względem? Który jest gotowy wystawić ją na ból dla pseudo godności? A co taki mężczyzna zrobi, aby być godzien kobiety, która tak się daje okaleczyć i przechodzi przez ból? Dlaczego matki tych dziewczynek, inne kobiety prowadzące je na obrzezanie godzą się na to, wystawiając siebie wzajemnie na poniżenie? Trzeba głośno powiedzieć, obrzezanie kobiety dla czystości nie jest zaprowadzeniem jej do godności, tylko do poniżenia. Musimy głośno mówić NIE wobec takich praktyk. Głośno i stanowczo! 

wtorek, 4 października 2016

Dofinansowanie in vitro - NIE!

Zapewne narażę się wielu osobom, które popierają dofinansowanie przez samorządu in vitro. Ja jestem temu przeciwna. Dlaczego?
Spadek urodzeń dzieci nie wróży niczego dobrego. Ale też sygnalizuje, jak wielki strach przed zajściem w ciąże tkwi w kobietach. Niepewność zawodowa, niewystarczające zarobki, brak wsparcia społecznego - to najważniejsze czynniki, które powstrzymują kobiety przed płodzeniem potomstwa. Pary zazwyczaj zabierają się za projekt dziecko grubo po 30. Wtedy uda im się dostać kredyt na mieszkanie, posiadają w miarę stabilną pracę. Wtedy też przychodzi zdziwienie - dlaczego nie możemy zajść. Powody są różne, ale do najczęstszych należą: spożywanie alkoholu (chociażby 1 piwo dziennie), zła dieta (nie mówię, że trzeba jeść kiełki, ale fast food-y niestety nie ułatwiają życia), brak ruchu fizycznego, stres. Przyznajmy sami przed sobą, ilu z nas wraca z pracy i zamiast iść chociaż na spacer zasiada przed telewizorem? Ilu z nas zamiast nawet samodzielnie upiec pizzę zamawia frytki, gotowe ciasto itd? A potem jesteśmy zdziwieni, że nie możemy być w ciąży! Oczywiście są przypadki związane z genetyką, problemami zdrowotnymi. Jednak pewien procent problemów sami stwarzamy i nie walczymy z nimi. Liczymy, że pomogą tabletki, zastrzyki czy in vitro. 
Często jest też tak, że chcemy dziecko w momencie, gdy okazuje się to wyzwaniem lub jest niemożliwe. Rozmawiałam z kilkoma parami, które od lat starają się o dziecko. Są niczym nie wyróżniającymi się ludźmi. Po pracy oglądają pasmo seriali, nie mają czasu ani ochoty na gotowanie, sport jest karą, a w weekend odprężają się przy grillu i piwku. Dziecko? Po trzydziestce. I tak już są przed 40. urodzinami. Niektórzy mają obecnie 35 lat. Kiedy marudzili, że to jest niesprawiedliwe, że zaszłam od razu w ciążę bez problemu, pytałam ich, czy teraz tak bardzo chcą dziecka, bo nie mogą go mieć. Wszyscy się oburzyli. Jak mogłam zadać tak bezczelne pytanie. Potem 75% z nich wróciło do mnie po kryjomu i przyznali mi rację. Część z nich ma dosyć starania się o dziecko - czekania na owulację, spowiadania się lekarzowi kiedy, gdzie i jak. Szukają ratunku w in vitro. Tu moje pytanie. Ile dzieci z domu dziecka szuka nowej rodziny? Kilkadziesiąt tysięcy! To nie są dzieci z rodzin patologicznych, sami nie muszą tworzyć patologii. To młodzi ludzie, którzy zasługują na miłość, a nikt ich nie chce, bo są z drugiej ręki! Koniecznie musimy mieć swoje dziecko. Ja osobiście powiedziałam mężowi, że jeśli nie będziemy mogli mieć swojego dziecka to chcę jakieś adoptować. Dlaczego nikt nie chce łaskawie spojrzeć na te dzieci? Dlaczego o nich zapominamy? 
Obecnie prowadzona jest dyskusja w Poznaniu na temat dofinansowania in vitro. Inne znajome małżeństwo, które skorzystało z in vitro i mają córkę, mówili, że płacili za całą kurację ponad 30 tys. zł. Sami zapłacili, bez wsparcia. I tu nasuwa mi się kolejne, brutalnie zadane pytanie. Widzę ludzi w bankach, którzy biorą kilka pożyczek, chwilówek, kredytów - na samochód, na wakacje, na święta. Czy nie można żyć skromniej, a wziąć kredyt na in vitro. Skoro moi znajomi płacili ponad 30 tys. zł to znaczy, że kuracja kosztuje tyle, co samochód. Wiem, brutalne porównanie. Cel jednak jest bardziej szczytny, niż gromadzenie konsoli, samochodów i ekstrawaganckich prezentów. Może zastanówmy się, co jest dla nas ważniejsze - mieć czy być?