środa, 30 grudnia 2015

Nowy Rok

Dziś jest przedostatni dzień starego roku. Zawsze z nowym rokiem obiecujemy sobie, że przyjdzie nowe. Mamy wiele oczekiwań. Wpatrujemy się w zegarek i czekamy na tę dwunastą godzinę. Od tego momentu ma być lepiej, łatwiej, inaczej. 
Z okazji nadchodzącego nowego roku 2016 życzę, aby każdemu z Was udało się zrealizować choć jedno marzenie, zrobić przynajmniej jeden krok do przodu. Czasem potrzeba niewiele, aby osiągnąć wiele...

środa, 23 grudnia 2015

Zdrowych i wesołych Świąt!

Święta Bożego Narodzenia to czas oczekiwania, wypatrywania. Jedni wypatrują pierwszej gwiazdki na niebie, inni śniegu, jeszcze inni rodziny, która ma przyjechać. Są też tacy, którzy czekają na cud. Są też ci, którzy po prostu szukają świętego spokoju. Życzę, aby dla każdego ta Gwiazdka była wyjątkowa i wymarzona.

wtorek, 22 grudnia 2015

Skąd wiadomo, czy jestem we właściwym miejscu?

Podejrzewam, że nie jeden z nas inaczej wyobrażał sobie swoje życie. Co oczywiście nie znaczy, że to co mamy obecnie jest złe, rozczarowało nas. Jest po prostu inaczej. Z resztą, marzenia też się zmieniają. Dla mnie kiedyś najważniejsza była rodzina, miłość, dzieci. Od kilku lat najważniejsze stały się praca i ambicje. A może ambicje i praca. Tak, ta kolejność jest właściwa. Kiedyś nie byłam ambitna. W szkole miałam dobre stopnie, ale szału nie było. Wiedziałam, że jak dorosnę to będę mieć pracę. Jaką - nie wiadomo. Po prostu pracę. Wyjdę z domu na osiem godzin, przerzucę jakieś papiery, postukam w kalkulator i jak na skrzydłach wrócę do domu, gdzie będę idealną matką i żoną. Tudzież żoną i matką. Nagle ten ideał życia stał się dla mnie śmieszny. Pokochałam tempo, picie kawy w biegu, nawet stres. Uwielbiam go. Motywuje mnie, powtarza w głowie "dasz radę, pokaż kto rządzi". Adrenalina wzrasta, wykorzystuję słabość przeciwnika, rozpoznaje teren. A teraz siedzę w domu w ciąży. Nudzę się. Dni są do siebie podobne. Wstać, zrobić mężowi śniadanie do pracy, wyjrzeć za okno, zobaczyć sąsiadki sprzątające i wychowujące dzieci, postarać się nie zwymiotować na ten widok, iść na spacer, zrobić zakupy, poczytać książkę, obejrzeć film, wymyślić pseudo twórcze zajęcie, które doprowadza mnie do szału (typu szycie), poćwiczyć, wziąć prysznic, iść spać. I tak w kółko. Przecież tego chciałam - męża i dzieci. Teraz to nie wszystko co się dla mnie liczy.
Tak czy owak, każdy z nas miał jakieś wizje na temat swojego życia. Kiedy czas, my sami, zweryfikowaliśmy je i zmieniliśmy często bliscy pytają - czy tego chciałeś? kiedyś mówiłeś inaczej. I pojawia się ziarenko zwątpienia. A wątpić nie można. Skoro zmieniliśmy swój cel, swoją drogę to znaczy, że tego chcieliśmy. Nikt nie może mówić, bazując na przeszłości, czego chcieliśmy dla siebie. Dlatego nie można bać się zmian. Nawet tych drastycznych. Są przygodą, która urozmaica nasz dzień. Warto iść za tym co podpowiada nam serce, głowa, intuicja, chęć - jak zwał tak zwał. Po prostu stanąć na rozdrożu, zastanowić się i podjąć decyzję wraz z konsekwencjami.

piątek, 18 grudnia 2015

Przestać stresować się... stresowaniem

Stres jest niezdrowy. To cichy zabójca. Tym bardziej w ciąży. To właśnie on jest częstym powodem poronień i przedwczesnych porodów. Ma też wpływ na dziecko. Po narodzeniu takie maluchy są bardziej płaczliwe i nerwowe. 
Czym się można stresować w ciąży? Wszystkim. Pracą, rodziną, a nawet głupim siedzeniem w domu. Wtedy rodzi się poczucie, że nie można na chwilę obecną nic ciekawego zrobić ze swoim życiem - wprowadzić jakiś zmian. Trzeba z pokorą czekać na poród. Wbrew pozorom niektóre kobiety mają z tym problem. 
Najbardziej podczas kłótni czy rodzinnych czy służbowych rozśmieszał mnie tekst - tylko się nie stresuj, stres jest szkodliwy w ciąży. I tak kiedyś odpowiedziałam jednej osobie - to dlaczego mnie stresujesz? A jeszcze lepszą sytuacją jest tak, kiedy wiesz, że się stresujesz i zaczynasz się dodatkowo stresować tym, że jesteś zestresowana. 
Ja przez ostatnie osiem miesięcy dużo się stresowałam. Przyczyną były kłótnie rodzinne, problemy w pracy, a nawet fakt, że nie zdążę na autobus. Tym bardziej, że w ciąży hormony szaleją gorzej niż przed okresem, łatwiej wpadamy w gniew, przygnębienie, i znowu, stresujemy się. 
Dobrze, stres jest problemem. A właściwie wyzwaniem. Nie można usiąść i dalej się stresować....stresowaniem. 
Szukałam różnych sposobów na odstresowanie, wyładowanie emocji. Oto kilka z nich:
1. Raz na kilka miesięcy można odpuścić sobie kontrolę wagi. Jak się dobrze zorganizujesz po porodzie to nawet 30 minut znajdziesz na to, aby ruszyć cztery literki z kanapy. Tymczasem zjedz coś, co uwielbiasz, a odmawiasz sobie, bo przytyjesz, bo jest drogie. Nie musi to być czekolada, choć jak powszechnie wiadomo, czekolada nie pyta, czekolada rozumie. Może to być kanapka z warzywami i np. holenderskim serem, albo wielki kubek herbaty owocowej. 
2. Zmień coś w pomieszczeniu, w którym przebywasz. Nawet jeśli jest środek lata, a Ty uwielbiasz Święta Bożego Narodzenia zapal świeczkę w śnieżnym domku z porcelany. Kogo to obchodzi, że pora roku jest nie taka. Masz zły humor. Walcz z tym. 
3. Napisz długi list do osoby, która Cię zirytowała. Nie musisz go wysyłać. Zostaw sobie na potem. Tymczasem złe emocje ujdą z Ciebie.
4. Zrób sobie salon SPA w domu. Masz cały dzień na leżenie w wannie przy blasku świec, z maseczką na twarzy. Potem peeling całego ciała, balsam. Nie jesteś tylko od prania i sprzątania. 
5. Obejrzyj rozweselający film. Nie jakiś dramat romantyczny, gdzie łzy leją się litrami. Film, który rozbawi Cię do łez albo przypomni jakieś miłe uczucia. Film możesz zastąpić książką.
6. Popatrz na kota. Ja jestem szczęśliwą posiadaczką futrzaka. Nawet w okresie ciąży nie wystawiłam go z domu jak część moich koleżanek z lęku przed toksoplazmozą, która bierze się częściej z jedzenia surowego mięsa. Kot jest praktycznie zawsze zrelaksowany. Śpi, je, chodzi do kuwety i docenia, że ma własną kołdrę, czyli Twoją kołdrę. Czasem 10-minutowa obserwacja kota, który śpi z językiem na wierzchu uspokaja. Nie masz kota albo nie lubisz kotów? Włącz sobie filmik na YouTube z psami, królikami, końmi czy innymi zwierzakami. Albo wyszukaj zdjęć szczeniaków, młodych królików, chomików itp. 
7. Włącz muzykę relaksacyjną. Nie chodzi tu koniecznie o szum fal, śpiew ptaków. Możesz puścić sobie francuskie piosenki i wyobrazić jak siedzisz w kawiarni w St. Tropez i popijasz szampana w samo południe, albo w upalny wieczór siedzisz na plaży. To ma być Twój relaks. 
8. Nie zmuszaj się do niczego. Słyszałaś, że szycie albo robienie na drutach odpręża, ale tego nie lubisz? Odpuść sobie. Może kogoś to relaksuje, ale Ciebie nie. Tylko zdenerwujesz się jeszcze bardziej. 
9. Nie bój się powiedzieć "idźcie wszyscy do diabła". Powiedz otwarcie co Cię stresuje lub kto. I ogranicz kontakt z tą osobą chociaż na jakiś czas. Jeśli jest to osoba, z którą mieszkasz poproś o wieczór samotności. Jeśli kocha, zrozumie. Jeśli nie zrozumie...niech zrozumie.
10. Przygotuj listę marzeń. Co roku możemy robić postanowienia noworoczne albo pisać listy do Św. Mikołaja. Też Cię potem zniechęcano do tego? Trudno. Zrób sobie listę pt. "Po ciąży zrobię...". Nie musisz wszystkich celów osiągnąć w ciągu tygodnia, czy dwóch. Daj sobie na nie czas. Ale uwierz, taka lista zmotywuje Cię do pozytywnego myślenia.
Oto mój dekalog relaksu w ciąży. Sama uczę się z niego korzystać. 
Pranie, sprzątanie może poczekać. Jeśli potrzebujesz chwili na relaks, zaaplikuj ją sobie koniecznie. W końcu chodzi o Twoje zdrowie i dziecka.

środa, 16 grudnia 2015

I gave birth to a child. It doesn't make me less...

Nie jestem zwolenniczką seriali telewizyjnych. Z różnych względów. Uzależniają, podporządkowujemy swój dzień pod czas ich emisji, poza tym często są głupie. Jednak jeden amerykański serial przykuł moją uwagę - Grey's Anatomy. Jednak nie to jest puentą dzisiejszego wpisu. W jednym z odcinków kobieta, która była chirurgiem powiedziała zdanie, na które zwróciłam uwagę - I gave birth to a child. It doesn't make me less of a surgeon, no matter how much everyone wants it to (Urodziłam dziecko. To nie czyni mnie gorszym chirurgiem, bez względu jak bardzo wszyscy by tego chcieli). 
Nie wiem, czy jest tak tylko w Polsce, czy na całym świecie, a może w wybranych krajach o takiej a nie innej kulturze. Ale w życiu kobiety najważniejszą rzeczą jest bycie żoną i matką. Zwłaszcza matką. Od najmłodszych lat dziewczynki dostają prezenty typu Barbie w ciąży, lalka bobas, kuchnię itd. Dobrze, że nie dorzuca się do tego niby męża. Czyta się dziewczynką bajki o tym jak piękna dziewczyna jest szczęśliwa dopiero gdy wyjdzie za mąż za księcia. Potem najważniejszym tematem stają się faceci. Czy chłopak z III a spojrzał na mnie czy nie? Czy się ze mną umówi czy nie? Oświadczy się czy nie? A jak się oświadczy i będzie już ślub to trzeba zabrać się za dzieci. Bo w końcu co to jest za życie bez kredytu na mieszkanie, męża i dzieci? Potem kobiety rozmawiają tylko o dzieciach. Moje dziecko wygrało konkurs, a moje chodzi na basen, a co zrobić na obiad, żeby dzieci jadły - bla bla bla. Czy bycie żoną i matką faktycznie już przekreśla inną rolę kobiety, np. zawodową? Czy musi rezygnować ze swoich ambicji, bo ambicje dzieci staną się najważniejsze? Bo trzeba ugotować obiad, wyprać, posprzątać, przypilnować lekcje? Nie. Kobieta jest człowiekiem. Tak jak mężczyzna. Część kobiet ma ambicje. Chcą być kimś więcej. Fakt, że urodzą dzieci nie czyni ich tylko matkami. Nadal są sobą. Chcą iść dalej, chcą coś robić ze swoim życiem. I nie można na nie nakładać stereotypowych zakazów. 
Pamiętam, jak moja mama w kółko powtarzała, że mogła robić karierę, ale poświęciła się i urodziła dzieci. Czy to uczyniło ją szczęśliwą? Czy mnie to uczyniło szczęśliwą? Nie. 
Tylko skąd się biorą właśnie te ulegania wobec oczekiwań innych? Z nas. Pozwalamy na to, aby nas wpychano w szablony. Jeśli się w nich nie mieścimy to nas się "przycina". Dlaczego się na to godzimy? Przecież nie musimy.

czwartek, 10 grudnia 2015

Cold december?

10 dzień grudnia, za dwa tygodnie Święta Bożego Narodzenia. A na termometrach 6 stopni. Na plusie. Między 1920 a 1960 rokiem średnia temperatura o tej porze wynosiła ok. minus 15 stopni. A pamiętacie, kiedy ostatni raz był śnieg na Święta? Ja sobie przypominam w 2003 roku. I jak chcemy mówić o białych Świętach? Czy nadal będziemy ignorować ocieplenie klimatu? Ekologów mamy za wariatów, którzy mieszkają na drzewach i ignorujemy to, co nas otacza. A fakty są faktami. Według www.zmiananarozdrozu.pl temperatura Ziemi wzrosła prawie o 1 stopień. Dużo? Niby nie. Tymczasem 1 stopień wiąże się z ekstremalnymi upałami, silniejszymi huraganami, topnienie lodowców, powodzie, więcej insektów i rozwój nowych chorób. Czy nadal możemy mówić, że nas to nie dotyczy, bo poruszane problemy są abstrakcyjne? Nie. Będą one nas dotyczyć i będą nam doskwierać każdego dnia. 
Nie mówiąc o pewnych zmianach społecznych. Przerabiając pory roku podczas języka angielskiego z ośmioletnim uczniem, poprosiłam go, aby wskazał zjawiska pogodowe odpowiednie dla poszczególnych pór roku. Ośmiolatek nie umiał przyporządkować śniegu do zimy. A niby dlaczego miałby potrafić, skoro nie widział śniegu w Święta? Ja pamiętam jeszcze jak we wrześniu opadały liście i zaczynały się deszcze i mgły, w grudniu było biało, a lekkie ciepło przychodziło na Wielkanoc. No dobrze, a kto odpowiada za to co się dzieje i że już nie mamy białych Świąt Bożego Narodzenia, za którymi wielu z nas tęskni? My. Dlatego czasem warto się zastanowić, co robimy dla klimatu. Jeśli każdy z nas będzie umywał ręce i powtarzał - ja nic nie zmienię jako jednostka, to faktycznie nic nie zmienimy. Właśnie zmiany zaczynają się od poszczególnych osób. W końcu kropla wody drąży skałę. 

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Do they know its Christmas time at all?

6 grudnia to pewna magiczna data. Jak było się małym, dzień wcześniej pucowało się buty. W końcu w brudnych Mikołaj nic nie zostawi. Także jeden jedyny raz mama nie musiała zmuszać do mycia butów - samemu się to robiło z wielką pieczołowitością. A jaka była radość na następny dzień na widok słodyczy w czyściutkich butach? Oczywiście czyste buty pal licho, ale te słodycze! Człowiek lądował z nimi w łóżku, wszystkie rozkładał i zajadał się, aż brzuch zaczął boleć. 
6 grudnia w radiu rozbrzmiewały też christmesowe piosenki. I to się nie zmieniło. Wczoraj pierwszy raz usłyszałam Last Christmas. Z tą piosenką jest jak z "Kevinem samym w domu" - wszyscy mają dość, ale każdy siada przed telewizorem i ogląda. 
Coś jednak zmienia się z wiekiem. Już nie prezenty są tak ważne, ale gesty, budowanie atmosfery. Pewnie, można narzekać na tzw. "zombiaków" w sklepach, którzy świeżo wyszli z placówek para- i niepara-bankowych z gotówka na święta, chodzą po sklepach spożywczych jak święte krowy i rwą włosy z głowy czy miejsca w bagażniku starczy na 50 kg kiełbasy. Nie wspominając o obowiązkowej gorączce sprzątania. Jednak te epizody można włożyć między wiersze i budować coś samemu. Czerpać radość m.in. z dawania. Z uszczęśliwiania innych. Nie muszą to być osoby obce, ale te z którymi żyjemy. Czasem mały jest, nawet mały czekoladowy gwiazdorek, zrobiony z podrobionej czekolady jest miły. Gorzej zaś, jeśli ktoś nie potrafi docenić radości z dawania, a umie tylko brać...

czwartek, 3 grudnia 2015

kobieta czy inkubator?

9 miesięcy wydaje się długim okresem czasu. Jednak na przygotowanie się do posiadania dziecka to jest w sumie mało. Za mną już 8 miesięcy i coraz więcej pytań niż odpowiedzi. Co ciekawe, te pytania nie dotyczą pielęgnacji dziecka. Książki i artykuły już mam przeczytane, chociaż za wiele z nich nie pamiętam. Przez te 8 miesięcy wyzbywałam się bycia kobietą. Zakaz noszenia wysokich obcasów, zakaz dbania o figurę, zakaz tworzenia siebie jako kobiety sukcesu w pracy poprzez szukanie nowych rozwiązań. Nagle zaczęło się przekonywanie mnie, że można tyć, ba trzeba! Ćwiczenia tylko delikatne. Z pracy zrezygnowałam w piąty miesiącu ciąży, nie mówiąc o szukaniu nowej. Mieszczę się jedynie w legginsy i bluzki dresowe. A co najważniejsze, wciąż słyszę: odłóż wszystko na styczeń. I tak dzień zaczął składać się z gotowania, prania, sprzątania. Dobrze, że mąż prasuje. A dbanie o siebie? Jedynie występuje w kontekście dziecka. Dbaj o siebie, żeby dziecko... Czy o kobietach w ciąży już zapomina się, że są KOBIETAMI?A po porodzie przychodzi wielkie zdziwienie - dlaczego ona ma depresję poporodową? Przecież powinna być szczęśliwa, bo jest matką. Nic więcej się nie powinno liczyć. A jednak się liczy. I warto walczyć o to od samego początku, od pierwszego dnia, żeby dostrzegano w nas kobiety, a nie tylko inkubatory.

wtorek, 1 grudnia 2015

Od czego zacząć? Od początku!

Blogi cieszą się coraz większą popularnością. O utworzeniu własnego bloga zadecydowało...przygotowanie lekcji angielskiego dla uczennicy. Pracowałyśmy nad tekstem na temat blogów. Wtedy zaświtała mi myśl - dlaczego by nie spróbować. 

Odpaliłam komputer. I pojawił się znak zapytania. O czym pisać. Ponoć najpopularniejsze blogi to te kulinarne. Ale czy wszystko musi być popularne? Raczej nie. Ten blog będzie dotyczyć trudniejszego i szerszego tematu, a mianowicie kobiety. Ale nie tej Matki Polki. Tej kobiety, która walczy z pewnymi narzuconymi stereotypami. Kobiety, która nie jest skrajną feministką, bądź błędnie definiowaną feministką, uznającą facetów za czyste zło. Raczej będzie to przestrzeń dla kobiet, które mają potrzeby bycia uznaną, kobiety ceniącej sukces, ale i kobiety, która jednocześnie jest żoną, a niedługo zostanie matką. Taką, która szuka pomostu pomiędzy tym, kim chce być, a kim obiecała, że będzie. Bez szkody dla obu stron.