Feminizm feminizmem, kobiecość kobiecością, ale chyba każda z nas lubi porządek, a nie lubi godzinami sprzątać.
Jedną z takich znienawidzonych czynności przeze mnie jest porządkowanie lodówki. Latem najbardziej doskwiera zapach, np. pleśniowego sera. Wyczuję lekki, specyficzny zapach i ryję jak kret po najgłębszych zakamarkach lodówki w poszukiwaniu czegoś z białym puchem. Zakupiłam nawet odświeżacz do lodówki, który moim zdaniem nic nie daje. Kiedy tak narzekałam, mąż powiedział: "Musiałabyś mieć wszystko w plastikowych pudełkach, żeby na półkach było czysto, a zapachy się nie mieszały". I poszedł spać. Wtedy zapaliła się żarówka w moim umyśle. No właśnie, pudełka. Jakiś czas temu kupiłam pakiet 17 pudełek różnej wielkości i kształtu w IKEI. Stały na półce w szafce takie bezrobotne.
Dziś wyjęłam wszystko z lodówki, umyłam półki, posegregowałam jedzenie i zaczęłam układać. Sałatka do pojemniczka, warzywa do pojemniczka, nawet serek twarogowy przełożyłam do pojemniczka. Zapanował ład i porządek. Dwa ogórki z olbrzymiego słoika do pojemniczka, mozzarella do pojemniczka. Oczywiście najwięcej jedzenia ma dziecko i kot.
W tym całym porządkowaniu, które trwało dosłownie 40 minut zmartwiła mnie jedna rzecz. Ilość opakowań, zużywanych przez producentów. Kartoników, słoiczków, tekturek nazbierał się cały kosz. Wystarczy spojrzeć na kosmetyki. Krem jest w słoiczku, a ten znajduje się w tekturowym opakowaniu. Czyli dwa opakowania do wyrzucenia. Pasta do zębów podobnie - pasta w tubce, tubka w kartoniku. Słoiczki dla dziecka połączone tekturką, bo jest promocja na 3 słoiczki. Jakby nie można było zrobić promocji, a klient z półki zabrałby 3 słoiczki!
Wracając do sedna sprawy. Można by powiedzieć, że oszalałam z tym przekładaniem, ile to roboty! Właśnie nie ma jej za dużo. A im lepiej jesteśmy zorganizowani tym więcej mamy czasu. Stałam się fanką chowania wszystkiego do koszyków, pojemniczków, skrzyń. Syn ma w wiklinowym koszu maty edukacyjne i pluszaki. Wieczorem wszystko wrzucam do kosza i jest porządek. Przyprawy w pojemniczkach nie rozsypują się jakby były w torebkach. Kosmetyki męża i moje są w materiałowych koszykach - jak ścieram kurz z szaf trwa to krócej niż ściąganie każdego dezodorantu, kremu, żelu do twarzy. Czasem warto poświęcić kilka minut dłużej na posegregowanie, aby potem tracić mniej czasu na sprzątanie.
Ładnie jest teraz, brakuje mi tylko zdjęcia przed do porównania :)
OdpowiedzUsuńPewnie było jak w każdej polskiej lodówce. Wszystko w oryginalnych opakowaniach, z podwiniętymi folijkami. Źle nie było, białego czy zielonego futerka brakowało. Teraz za to jest przejrzyście. Polecam!
Usuń