Feministek społeczeństwo się boi. I mężczyźni i kobiety. Dlaczego? Prawdopodobnie za radykalne poglądy. Feministka wyraźnie mówi czego chce, kim chce być i nie dba o poprawność polityczną. Co jest w sumie dobre. Jednak co się kryje za hasłami feministycznymi? Czy siła tych kobiet czy może kompleks?
Powszechnie uważa się, że feministki nie lubią mężczyzn. Nie chcą żyć w ich cieniu. Jeszcze niedawno kobiety były od rodzenia dzieci, sprzątania i męskiej przyjemności. Potem wywalczyły prawa wyborcze, prawa do nauki, do pracy. Obecnie walczą m.in. o zrównanie praw pracowniczych, pensji, czy niestosowania przemocy wobec nich.
Feministka kojarzy się z osobą, która zrzuciła babskie spódnice i sukienki, a założyła męskie spodnie. Jeszcze na początku lat 90. spotykałam kobiety, które nie nosiły biustonosza, bo uważały, że jest to zbyt kobiece, a one chcą być na równi z mężczyznami. Ci nie muszą nosić biustonoszy.
Feministki przedstawiają się jako kobiety silne, niezależne. Ale czy faktycznie są silne? A może nie czują pewności siebie i chcą naśladować mężczyzn, bo oni, w ich mniemaniu, mają lepiej w życiu? Jeśli jakiś mężczyzna uważa się za lepszego od kobiety i daje jej to do zrozumienia to oznacza, że nie posiada kultury osobistej. Każdemu człowiekowi należy się szacunek, bez względu na płeć. Może z wyłączeniem niektórych jednostek typu gwałciciele, mordercy itp.
Podobnie wygląda kwestia stosowania przemocy. Owszem, kobiety padają ofiarami gwałtów ze względu na płeć. Jednak to nie wynika z ich słabości, tylko ze słabości przestępcy. Pamiętajmy, że mężczyźni też są atakowani - bici, okradani, mordowani.
Czy jesteśmy mężczyznami, czy kobietami należy się nam szacunek. Aby go zyskać nie musimy udawać kogoś innego. Możemy być sobą. Nie pozwólmy sobie wmówić, że jesteśmy gorsi ze względu na swoją płeć. Jeśli na to pozwolimy okażemy tak naprawdę swoją słabość, a nie siłę.