Nie jestem zwolenniczką seriali telewizyjnych. Z różnych względów. Uzależniają, podporządkowujemy swój dzień pod czas ich emisji, poza tym często są głupie. Jednak jeden amerykański serial przykuł moją uwagę - Grey's Anatomy. Jednak nie to jest puentą dzisiejszego wpisu. W jednym z odcinków kobieta, która była chirurgiem powiedziała zdanie, na które zwróciłam uwagę - I gave birth to a child. It doesn't make me less of a surgeon, no matter how much everyone wants it to (Urodziłam dziecko. To nie czyni mnie gorszym chirurgiem, bez względu jak bardzo wszyscy by tego chcieli).
Nie wiem, czy jest tak tylko w Polsce, czy na całym świecie, a może w wybranych krajach o takiej a nie innej kulturze. Ale w życiu kobiety najważniejszą rzeczą jest bycie żoną i matką. Zwłaszcza matką. Od najmłodszych lat dziewczynki dostają prezenty typu Barbie w ciąży, lalka bobas, kuchnię itd. Dobrze, że nie dorzuca się do tego niby męża. Czyta się dziewczynką bajki o tym jak piękna dziewczyna jest szczęśliwa dopiero gdy wyjdzie za mąż za księcia. Potem najważniejszym tematem stają się faceci. Czy chłopak z III a spojrzał na mnie czy nie? Czy się ze mną umówi czy nie? Oświadczy się czy nie? A jak się oświadczy i będzie już ślub to trzeba zabrać się za dzieci. Bo w końcu co to jest za życie bez kredytu na mieszkanie, męża i dzieci? Potem kobiety rozmawiają tylko o dzieciach. Moje dziecko wygrało konkurs, a moje chodzi na basen, a co zrobić na obiad, żeby dzieci jadły - bla bla bla. Czy bycie żoną i matką faktycznie już przekreśla inną rolę kobiety, np. zawodową? Czy musi rezygnować ze swoich ambicji, bo ambicje dzieci staną się najważniejsze? Bo trzeba ugotować obiad, wyprać, posprzątać, przypilnować lekcje? Nie. Kobieta jest człowiekiem. Tak jak mężczyzna. Część kobiet ma ambicje. Chcą być kimś więcej. Fakt, że urodzą dzieci nie czyni ich tylko matkami. Nadal są sobą. Chcą iść dalej, chcą coś robić ze swoim życiem. I nie można na nie nakładać stereotypowych zakazów.
Pamiętam, jak moja mama w kółko powtarzała, że mogła robić karierę, ale poświęciła się i urodziła dzieci. Czy to uczyniło ją szczęśliwą? Czy mnie to uczyniło szczęśliwą? Nie.
Tylko skąd się biorą właśnie te ulegania wobec oczekiwań innych? Z nas. Pozwalamy na to, aby nas wpychano w szablony. Jeśli się w nich nie mieścimy to nas się "przycina". Dlaczego się na to godzimy? Przecież nie musimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz