10 dzień grudnia, za dwa tygodnie Święta Bożego Narodzenia. A na termometrach 6 stopni. Na plusie. Między 1920 a 1960 rokiem średnia temperatura o tej porze wynosiła ok. minus 15 stopni. A pamiętacie, kiedy ostatni raz był śnieg na Święta? Ja sobie przypominam w 2003 roku. I jak chcemy mówić o białych Świętach? Czy nadal będziemy ignorować ocieplenie klimatu? Ekologów mamy za wariatów, którzy mieszkają na drzewach i ignorujemy to, co nas otacza. A fakty są faktami. Według www.zmiananarozdrozu.pl temperatura Ziemi wzrosła prawie o 1 stopień. Dużo? Niby nie. Tymczasem 1 stopień wiąże się z ekstremalnymi upałami, silniejszymi huraganami, topnienie lodowców, powodzie, więcej insektów i rozwój nowych chorób. Czy nadal możemy mówić, że nas to nie dotyczy, bo poruszane problemy są abstrakcyjne? Nie. Będą one nas dotyczyć i będą nam doskwierać każdego dnia.
Nie mówiąc o pewnych zmianach społecznych. Przerabiając pory roku podczas języka angielskiego z ośmioletnim uczniem, poprosiłam go, aby wskazał zjawiska pogodowe odpowiednie dla poszczególnych pór roku. Ośmiolatek nie umiał przyporządkować śniegu do zimy. A niby dlaczego miałby potrafić, skoro nie widział śniegu w Święta? Ja pamiętam jeszcze jak we wrześniu opadały liście i zaczynały się deszcze i mgły, w grudniu było biało, a lekkie ciepło przychodziło na Wielkanoc. No dobrze, a kto odpowiada za to co się dzieje i że już nie mamy białych Świąt Bożego Narodzenia, za którymi wielu z nas tęskni? My. Dlatego czasem warto się zastanowić, co robimy dla klimatu. Jeśli każdy z nas będzie umywał ręce i powtarzał - ja nic nie zmienię jako jednostka, to faktycznie nic nie zmienimy. Właśnie zmiany zaczynają się od poszczególnych osób. W końcu kropla wody drąży skałę.
ale przecież wciąż jest jesień ;-)
OdpowiedzUsuń