Każdy zna początki. Motylki w brzuchu, obietnice, zapewnienia. A potem przychodzi życie. Codzienne. Bez wielkich słów i obietnic. Z ciszą.
Często rodzina patrzyła na mnie, jak większość społeczeństwa, z perspektywy czy mam chłopaka czy nie. Jak nie to znaczy, że jest ze mną coś nie tak. Moje życie stanie się wartościowe, kiedy będę mieć kogoś na stałe. Najlepiej męża. Dobrego męża. Czyli nie bijącego, nie pijącego. Reszta się nie liczy.
I na pewno wiele kobiet zna historię typu spotkali się, zakochali, on obiecywał, mówił, że będzie dbać, kochać itd. Przychodzi dzień ślubu, mijają dni. Ciche dni. Bez wspólnych rozmów, bez motyli w brzuchu. A nie daj Boże kobieta miałaby się poskarżyć. Przecież nie bije, nie pije. Słyszymy "faceci tacy są - egoistyczni, chcą spokoju i seksu". Dbają o dom, samochód. O kobietę też. Przecież chodzą do pracy. Czego ta kobieta jeszcze chce? Czego jeszcze oczekuje? Przecież nie piję, nie biję, pracuję. Czego kobieta chce? Aby ją słuchano. Aby o nią dbano. Aby poświęcić jej chwilę. Docenić, że staje na głowie, że słucha, że dba. Dba o wszystko i o wszystkich. Chce być bohaterem w każdym calu, w każdej dziedzinie. Chce nie zawodzić. Chce coś zbudować. No właśnie, ona chce nie samej obecności, że ma faceta w domu. Chce partnera. Czyli chyba chce za dużo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz