wtorek, 1 listopada 2016

Kiedy odchodzi ten ktoś...

1 listopad nigdy nie należał do moich ulubionych dni. A od siedmiu lat sprawia o wiele więcej bólu, niż kiedykolwiek...

Te dni będę pamiętać do końca mojego życia i o jeden dzień dłużej. Telefon dzwonił jakoś głośniej. Powietrze było jakieś inne, ale takie samo. 
W lipcu byłam w bibliotece, przygotowywałam materiały do pracy licencjackiej. Pomyślałam o Monice. Razem studiowałyśmy. Była dla mnie kimś ważniejszym, niż tylko koleżanką ze studiów. Jednak w ostatni roku nie miałam dla niej zbyt dużo czasu. Rzuciłam się w wir pracy i stowarzyszeń. Miałam do niej jechać na tygodniowe wakacje. Albo chociaż weekendowe. Miałyśmy znowu wyszukiwać ulubionych piosenek, robić składanki, dyskutować o książkach. Wiedziałam, że była na weselu w weekend, więc nie chciałam dzwonić do niej w poniedziałek. Miałam zadzwonić we wtorek, po powrocie z biblioteki. Telefon wyrwał oderwał mnie od książek. Monika zginęła w wypadku samochodowym wraz ze swoim chłopakiem. Swoim wymarzonym chłopakiem. 
Copyright by Female-teka
Jeździłam do jej rodziców, żeby po prostu z nimi być. W sierpniu miałam znowu ich odwiedzić. Mieszkali blisko morza. Dlatego też od nich miałam jechać do mojego najlepszego przyjaciela, Maćka. Wraz z żoną i synkiem pojechali na pierwsze wakacje nad morze. Na miejsce nie dojechali. Zginęli ok. 50 km ode mnie. 
Po roku odszedł nagle mój dziadek. Wiadomo, wiek, zdrowie już gorsze. Jednak jeszcze nie byłam na to gotowa. Nie byłam także gotowa na śmierć kolejnej koleżanki ze studiów - Karoliny. Spotkałyśmy się dwa tygodnie przed jej wypadkiem. Jak zawsze w biegu byłyśmy obie. Poszłyśmy porozmawiać, myjąc jednocześnie kubki. Pamiętam, jak Karolina powiedziała, że po mojej obronie magisterki musimy w końcu na spokojnie wypić kawę. Teraz na spokojnie odwiedzam jej grób. Jej i jej synka. Dlaczego? Ponieważ inny kierowca wypił i wsiadł za kierownicę. On żyje. 
Minęło tyle lat. Niby nie widziałam szansy na podniesienie się z tego wszystkiego. Miało to być niemożliwe. Podniosłam się. Silniejsza. Wiem, że oni są gdzieś blisko. Wszyscy, którzy odeszli - moje babcie i dziadkowie, moi przyjaciele - bliżsi i dalsi. Brakuje mi ich, bardzo. Jednak wiem, że są i zawsze będą. Kiedyś się spotkamy. I ta świadomość sprawia, że ból staje się mniejszy. Będziemy mieć czas, żeby się spotkać. W końcu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz