poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Mieć a być - that is the question!

Mieć czy być? Pytanie odwieczne. Filozofowie szukali odpowiedzi.Teoretycznie na zadane tak pytanie, większość odpowie - być. Przecież nie wypada przyznać się, że posiadanie ma dla nas większe znaczenie niż bycie kimś. A jeśli bycie jest ważniejsze to trzeba być naprawdę kimś. Wtedy też mamy - sławę i pieniądze. 
Ile potrafimy zrobić dla sławy i pieniędzy? Wiele. Potrafimy się związać z kimś, kto ma pieniądze. Potrafimy zabrać komuś ostatni grosz, aby wzbogacić się o ten grosz. Musimy mieć mnóstwo rzeczy i to nowych - wózek dla dziecka na lato i na zimę, sukienkę na każdą zabawę sylwestrową, nowy samochód (chociaż starsze auta mają lepsze silniki, mniej awaryjne), mieszkanie. A czy nie lepiej mieć, ale wspomnienia? Przeżyć coś? Starsze pokolenie, jeszcze to z czasów wojny doceniało posiadanie. Bo nic nie mieli. Wszystko stracili - nie mieli gdzie mieszkać, nie mieli co ubrać. Teraz trzeba być naprawdę skończonym alkoholikiem, żeby nie znaleźć dachu nad głową. Jednak nie o tym mówię. Musimy mieć. Pokazać co mamy, ale zasłonić to roletami. Nie można mieć małego telewizora, musi być duży. Samochód musi być nowy. Mieszkanie duże i nowe. I tak banki, parabanki na nas zarabiają. Nowe plecaki do szkoły, bo przecież dziecko nie może pokazać się z zeszłorocznym plecakiem. I tak biegamy. A co z przeżyciami? Dla mnie zawsze były ważniejsze chwile z najbliższymi. Przeżyjmy coś, bądźmy gdzieś. Nie w pięciogwiazdkowym hotelu. Pod namiotami w okolicach Paryża. Spałam pod gołym niebem w Pradze. Wieczorami chodziłam po ulicach Włoch. W kościołach czy u rodzin spałam w Niemczech lub w Brukseli. Kiedy mówiłam babci, że gdzieś jadę, zawsze pytała - "Dziecko, po co Ci to? Włącz telewizję, tam możesz te wszystkie miejsca zobaczyć". Może mogłam je zobaczyć, ale nie mogłam ich przeżyć. Nie mogłam nimi oddychać. Może nie mam 50-cio calowego telewizora (powiem więcej - nie mam telewizora), ani nowego auta, ani wielkiego domu, ani wózka dla dziecka za 2000 zł. Mam wspomnienia. Tego nikt mi nie zabierze. 
Copyright by Femaleteka

1 komentarz:

  1. Taka prawda... W Polsce zbyt wiele jest na pokaz. Staramy się naśladować Zachód. Warszawa, to podobno nowy Berlin. Warszawscy hipsterzy są bardziej hipsterscy niż ci z NY. Nowy polski film - "Hel" jest stylizowany na Lynchu i Hitchcocku. Tak jakbyśmy nie mieli własnego języka, żeby opisywać nasz świat. Własnych pomysłów i własnych przeżyć. Stawiajmy na "być" a nie "mieć" - zrobi się znacznie bardziej interesująco!

    OdpowiedzUsuń